Graliśmy w The Iron Oath – wciągające, chociaż powtarzalne

  • Post category:Recenzje

Zarządzanie grupą najemników to nie jest łatwa robota. Szczególnie w świecie, który cyklicznie nawiedza smok, rozsiewając przy okazji zarazę, która zmienia wieśniaków w przedziwne monstra. Złota nigdy za wiele, a poza regularnie wypłacanym żołdem trzeba podopiecznych ubrać, wyleczyć, a czasem postawić kolejkę. I jeszcze im źle! Włóczy się człowiek od miasta do miasta, pomagając wieśniakom w zadaniach specjalnych i rozgania czających się na drodze bandytów. Wszystko po to, by ostatecznie zarobić przysłowiowy nóż w plecy. Tak można pokrótce podsumować fabułę taktycznego RPG studia Curious Panda Games. Gry, z którą miałem okazję spędzić kilka angażujących godzin. Teraz wróciłem, by wyłożyć ci pierwsze wrażenia z The Iron Oath. Warto zagrać? Zapraszam do lektury.

The Iron Oath key art

Zdradzieckie przygody początki

Przygodę rozpoczynamy od wyprawy, tej specjalnej, która pomimo wielkiego ryzyka niesie za sobą ogromne bogactwo. Szybko okazuje się, że tych, którzy mają je dzielić, jest zbyt wielu i to my jesteśmy piątym kołem u wozu. Zaskoczona, przetrzebiona kompania wyrusza do najbliższego miasta, by stanąć na nogi i przygotować zemstę na dawnych towarzyszach. Prezentowany na grafikach smok na tym etapie jest tylko dodatkiem, wydarzeniem w świecie gry, które nie ma bezpośrednich konsekwencji. Niesie za sobą jednak masę pośrednich problemów, gdy zwykli bandyci zmieniają się w rozmaite abominacje. Jeszcze do nich wrócimy, ale najpierw trzeba zarobić trochę grosza i wypytać o zdrajców. Tak wpadamy w wir krótkich, ale angażujących zadań, które niemal na pewno poprowadzą na pole bitwy.

The Iron Oath screen 4

Pierwsze wrażenia z The Iron Oath są nad wyraz pozytywne. Rozbudowana pod względem mechanik produkcja z przyjemną dla oka grafiką zaprasza długaśnym samouczkiem do zwiedzania fantastycznego świata. Do naszej dyspozycji są różni bohaterowie reprezentujący sześć klas. Mamy tu m.in. łączącego walkę włócznią z piromancją Pyrolancera, łączącą zaklęcia ofensywne ze wsparciem Valkyrie czy skupiającą się na leczeniu i buffach Guardian. Każda z postaci rozwija dwa główne atrybuty oraz sześć różnorodnych zaklęć. Dostęp do poszczególnych czarów otrzymujemy wraz z kolejnymi poziomami bohatera, ale ich ulepszenia we Wczesnym Dostępie objęte są już wyraźnymi restrykcjami.

Wikt i opierunek

Specjalne zdolności to jednak nie wszystko. Najemnika wyposażymy w specjalny ekwipunek i uzbroimy, licząc, że inwestycja we wszelkie żelastwo zwróci się na polu bitwy. Na jego skuteczność wpływają nie tylko specjalne cechy, ale także głębokie rany czy czas, który upłynął od nocy spędzonej w ciepłym łóżku. Oczywiście wszystko to jest na naszej głowie, a i tak w najmniej oczekiwanym momencie jeden z drugim potrafi wyskoczyć z żądaniem podwyżki. Na szczęście odmowa nie zawsze wiąże się ze stratą pracownika, ale nawet jeśli, to po gospodach tłoczą się kolejni śmiałkowie. Można jeszcze wczytać grę i podjąć inne decyzje. Możliwości są, a jakże.

Zwarta i gotowa kompania przemierza fantastyczny świat, odpowiadając na zapotrzebowanie na swoje usługi. Czasem trzeba kogoś odszukać, innym razem coś odnaleźć, a najczęściej obić kilka gąb i odesłać w zaświaty. Roboty jest bez liku, jak i miast, które możemy odwiedzać. Łapiemy któryś z dostępnych kontraktów, by zdobyć rozgłos w świecie i zjednać sobie tubylców. Niższe ceny u kupców, tańsze leczenie urazów czy nocleg, to ulga, bo w The Iton Oath zwykle nie śmierdzisz groszem. W ten sposób zdobywamy też specjalne punkty kompanii, za które kupimy ulepszenia, które przydadzą się podczas wypraw do lochów.

Tam gdzie słońce nie sięga

Podziemne scenerie oglądamy tu bardzo często, a wyprawy do nich niosą ze sobą szczególnie duże ryzyko. Zanim zejdziemy do krypt i loszków, trzeba zakupić niezbędne zapasy i dobrać ekipę, która sprosta czekającym tam wyzwaniom. Wytypowanego zespołu nie zmienimy aż do końca wyprawy, dlatego warto zapisywać stan gry i pamiętać, że w taktycznym RPG-u Curious Panda Games śmierć jest permanentna. Wyprawiona kompania przeskakuje po kolejnych kafelkach lochu, w poszukiwaniu ścieżki do wyznaczonego w zadaniu celu. Tam, gdzie słońce nie sięga, musimy zwracać uwagę nie tylko na kolejny krok, ale też czas, który jest swoistą walutą.

The Iron Oath screen 1

Każda nasza czynność w lochach kosztuje jednostkę czasu, który w nim spędzamy. Docelowo możemy wykonać 16 akcji, do chwili, gdy drużyna odczuje dyskomfort związany ze zbyt długą wyprawą. Na domiar złego gra przybije wyprawie specjalny negatywny modyfikator, który dodatkowo utrudni działania. Każdy 16-godzinny cykl losuje nowe utrapienie – większe obrażenia od pułapek, utratę zapasów, brak możliwości zaskoczenia przeciwników czy większą szansę na zasadzkę po obozowaniu. Na szczęście podczas dłuższych wypraw możemy rozbić obóz, by podreperować morale, paski zdrowia i zregenerować limitowane użycia umiejętności. Tu sprawdzają się zakupione za reputację cudowności, ale trzeba używać ich z głową, chłodno kalkulując.

Aż po bitewną zawieruchę

Prędzej lub później trafiamy na pole bitwy. Tu mamy już standardową turową rozgrywkę na heksagonalnych polach. Nasza drużyna może liczyć maksymalnie czterech najemników i zwykle przyjdzie nam mierzyć się z wrogą armią o takiej samej liczebności. Nie jest to jednak reguła, ale nie będę spojlerował zbyt wiele, bo niespodzianki się przydadzą. Turowe starcia uwalniają pełen potencjał wychuchanej kompanii i cieszą przyjemnymi dla oka efektami czy animacjami. Zasady są klasyczne – albo wy, albo oni – więc pozostaje nam wykorzystać wszystkie możliwe środki, by posłać wrogów do piachu. Areny są całkiem rozległe i okraszone rozmaitymi elementami, jak szczeliny czy osłony, które mogą ułatwić (lub utrudnić) nam zadanie.

Na podstawie współczynnika szybkości gra ustala kolejkę ruchów w każdej turze, a dalej pozostaje już tylko intensywna wymiana ciosów. Do naszej dyspozycji oddano wiele różnorodnych zaklęć, klasy są wszechstronne, a kontrola tłumu i flankowanie pojedynczych wrogów niezwykle skuteczne. Czasem komuś na łeb zerwie się sufit, ale nigdy bez wcześniejszej zapowiedzi. Ostatecznie gdy powinie nam się noga, to zjechany do zera sojusznik najpierw zacznie się wykrwawiać i stanie się bezużyteczny. Nasza w tym głowa, by podleczyć go zanim przeciwnicy zakończą jego żywot. Tak lekko podreperowany najczęściej walkę przeżyje, ale bez dłuższego pobytu w infirmerii się nie obejdzie.

Walki są wyjątkowo angażujące, przeciwnicy potrafią zaskakiwać atakami nawet po wielu walkach, a z pozoru proste wymiany łatwo położyć przez pojedynczy błąd. Poziom trudności rozgrywki, ten środkowy, zdaje się całkiem nieźle wyważony. Przez większość czasu gry nie mamy wrażenia, że obijamy jakichś słabeuszy, a raczej ścigamy się z czasem, zasobami i swoimi decyzjami, by ukończyć misję bez utraty bohatera. Wszystko to z mnóstwem wypowiedzi dialogowych i klimatyczną ścieżką dźwiękową, godną mrocznego świata fantasy.

Premiera The Iron Oath

Warto zagrać w The Iron Oath?

I chociaż pierwsze wrażenia są ponoć najlepsze, to The Iron Oath łapie zadyszkę po dłuższej zabawie. Twórcy postawili na generowane misje dla Steam Early Access, co oznacza, że zabawa sprowadza się do podobnych wyzwań w poszczególnych miastach, które zwykle kończymy w jakimś lochu. Jest kilka misji z głównego wątku fabuły, ale te wyglądają całkiem podobnie i różnią się jedynie dużo lepszą narracją. Na tym etapie grze brakuje większej liczby grywalnych klas, co urozmaiciłoby walki oraz zadań, które nie wymagają sięgania po miecz. Do tego dochodzi przekleństwo wszelkich RPG we wczesnym dostępie, czyli podejmowanie decyzji, których konsekwencje jeszcze w grze nie istnieją.

The Iron Oath to wciąż taktyczne RPG, więc walką i rozwojem kompanii stoi. Osobiście widzę w grze wypadkową pomiędzy Darkest Dungeon a Wartales, co bardzo cieszy mnie i przypadnie do gustu fanom wspomnianych gier. Jednak przed deweloperami jeszcze sporo pracy. Kluczowe aktualizacje są rozpisane, więc pozostaje tylko poczekać na ich wydanie, ale raczej nie musisz czekać razem ze mną. The Iron Oath można ograć, ale na pierwszy strzał wystarczy ci sam prolog. Grę z katalogu Humble Games warto mieć na oku i podłączyć się do wyprawy w kierunku finalnej wersji, ale niekoniecznie od pierwszych dni.

The Iron Oath ukazało się we Wczesnym Dostępie 19 kwietnia. Grę znajdziesz na Steam i GOG w cenie 71,99 złotych.