Graliśmy w Total War: Warhammer 3 Immortal Empires – chaos w piaskownicy

  • Post category:Recenzje

Długo, oj długo czekaliśmy na drugą, tę ważniejszą, ale wciąż nie ostatnią premierę Total War: Warhammer 3. Sierpniowa aktualizacja przerwała falę krytyki pod adresem twórców, a gra zrobiła krok milowy w kierunku, którego gracze oczekiwali od początku. Na serwery trafiło bowiem oficjalne zwieńczenie trylogii, jedna kampania, by wszystkimi rządzić, wszystkich zgromadzić i na jednej mapie wojną związać. Nie mogliśmy oprzeć się pokusie i odpowiedzieliśmy na wezwanie do wielkiego podboju. Czy było warto? Zapraszamy na pierwsze wrażenia z wersji beta Immortal Empires w Total War Warhammer 3.

Warhammer 3 Immortal Empires

Grasz, jak chcesz

Nawet jeśli pierwsza odsłona serii z upływem czasu stała się co najwyżej dobrym dodatkiem do „dwójki”, to jedno trzeba było jej oddać. Kampanię, która była wystarczająco subtelna w swoich założeniach, że nie przyprawiała graczy o frustrację. Wciąż trzeba było odeprzeć inwazję Chaosu, ale równie dobrze można było ją wyłączyć w cholerę. I cieszyć się każdą minutą zabawy na własnych zasadach. Tego nie dały nam dwie kolejne części trylogii, co szybko sprawiło, że publika zwróciła się w kierunku ogromnej sandboksowej kampanii. Modły do Bogów Chaosu zostały wysłuchane. Immortal Empires już na pierwszy rzut okaz spełnia najważniejszy z postulatów – nie popycha cię do działania, a jedynie wskazuje ścieżkę ku zwycięstwu.

Immortal Empires Warhammer 3 screen 2

Każde ze stronnictw rozpoczyna rozgrywkę od wojny. Klasyk. Szybka, stosunkowo łatwa bitwa, by pokazać supremację i niejako postawić pierwsze kroki w świecie gry. Krótko po niej dowiadujemy się, jak możemy wyrąbać sobie ścieżkę do totalnej dominacji. Twórcy przygotowali trzy progi celów kampanii, które określają, co właściwie powinniśmy robić. I nie ma tu większych udziwnień. Ot kontroluj kilka konkretnych regionów, dopilnuj, by wskazana frakcja przestała istnieć, a przy okazji wygraj bitwy związane z zadaniami. W międzyczasie pal, plądruj, okupuj lub niszcz, gdzie i kiedy tylko chcesz. I to w zupełności wystarczy do upojnych kilkudziesięciu godzin zabawy. Tylko drogowskaz w zamian za fabularną otoczkę i to świetnie korespondujący z charakterystyką bohaterów, frakcji i ich rolą w uniwersum.

Z kroniki Imperialnej

Pierwsze kroki na wielkiej mapie są nieco onieśmielające. Ogromna mapa, to nie tylko możliwości, ale też zagrożenia. Szybko wpadasz w wir otaczających cię konfliktów i zastanawiasz się, skąd padnie pierwszy cios. Twórcy przygotowali chaotyczną piaskownicę, w której zderzają się zazwyczaj sprzeczne cele i dążenia. Tarcia są nieuniknione i raczej prędzej niż później przyjdzie też pora na ciebie. Wykorzystałem tę sposobność, by przekonać się, jak w tym ogromnym i zróżnicowanym kotle poradzi sobie Imperium.

Immortal Empires Warhammer 3 screen

Już od początku oparłem się pokusie agresywnej ekspansji. Rozwijałem się wertykalnie, ubezpieczając flanki i lecząc indolencję hrabiów elektorów. Budowałem solidne podstawy, rozprawiając się przy okazji z Secesjonistami, przy okazji manipulując sojusznikami i szykując się na bezpośredni atak. Na ten ostatni nie musiałem długo czekać. Na horyzoncie zamajaczyła plugawa sylwetka Festusa, który w swej bezczelności wypowiedział mi wojnę.

Rzucił rękawicę, ale nie podjął konkretnego działania, beztrosko znęcając się nad ziemiami elektorów. Nie mogłem tego długo znosić. Nim Wiatry magii wywiały ostatni smród plagi przywróciłem też do porządku elektora Marienburga. Ten źle ocenił kondycję imperialnego autorytetu, za co zapłacił najwyższą cenę. Jego secesja nie trwała długo, a gdy opadł bitewny kurz, elektorem był już mój protegowany.

Immortal Empires Warhammer 3 screen 2

Spokoju jednak nie zaznałem. Be’Lakor przywlókł kolejne pomioty Chaosu na moje ziemie. Starcie okazało się trudniejsze, niż przypuszczałem, ale w wyniszczającej bitwie odesłałem demona gdzie jego miejsce. Poniosłem solidne straty, ale wywarłem odpowiednie wrażenie na hrabiach, którzy kuframi złota postanowili zabezpieczyć swoje tytuły. Silne wewnętrznie Imperium nęciło wampiry, a nieco zamieszania wprowadziły też najazdy Zielonoskórych i Norskan. Wszystko to zanim dobiłem jeszcze do 40 tury. Oto Imperia Nieśmiertelnych.

Klęska urodzaju

Szybko okazuje się, że jednym z największych wyzwań jest wybór kolejnej frakcji do zabawy na wielkiej mapie. Głównie dlatego, że jest ich tak wiele, a zechcesz przetestować wszystkie. Choćby po to, by porównać, jak sobie poczynają, z czym muszą zmierzyć się na początku i jak ich mechaniki radzą sobie w starciu z przeciwnymi stronnictwami. Jest tego sporo – w domyśle przeszło 80 Legendarnych Lordów z dedykowanymi celami, misjami i mnóstwem okazji, by stanąć do walki z naturalnymi wrogami. Nawet pozostając przy podstawowej zawartości trzech gier, wsiąkniesz na długie godziny.

Immortal Empires mod Landmarks

Ostatecznie długofalowym problemem będzie tu równowaga rozgrywki, ale na tym etapie nie odniosłem jeszcze wrażenia, że w Immortal Empires dużo lepiej radzą sobie frakcje z Warhammer 3. Być może także dlatego, że ekipa postanowiła nieco podciągnąć starsze nacje pod wymagania ogromnego świata. Największe zmiany trafiły do plików Wojowników Chaosu, którzy pod nowe Imperia otrzymali gruntowny remont. Początkowo można odnieść wrażenie, że przygotowano dla nich dużo trudniejszą kampanię, które cele rozsiano po całej mapie.

Szybko jednak zdajemy sobie sprawę, jak mocno uzależnione od ekspansji są teraz frakcje Wojowników czy Czempionów. Zaprojektowano je typowo do wybitnie agresywnej gry, a możliwość błyskawicznego wystawiania wojsk czy ich dalszy rozwój tylko pomaga w osiąganiu celów. Na tym etapie nie udało mi się w pełni ocenić potencjału wasali, ale pozostałe mechanizmy działają jak złoto. Nie będę się tu skupiał tylko na nich – są ciekawym urozmaiceniem dla rozgrywki lub wrzodem, w zależności od tego czy ich prowadzimy, czy przyjdzie nam się z nimi zmierzyć.

Nie wszystko złoto

Na tym etapie jedną z największych upierdliwości Immortal Empires jest jej najważniejsza zaleta – rozmach. Liczba frakcji umieszczonych na wielkiej mapie sprawia, że na swoją kolejkę czekamy stosunkowo długo. Jest to szczególnie dotkliwe w pierwszych godzinach kampanii, gdy kilka pojedynczych działań musimy regularnie okupować kilkudziesięcioma sekundami dla komputera na niezbędne obliczenia. Na szczęście nie tylko w zasięgu naszego wzroku wybuchają konflikty, a SI samo wytrwale uszczupla liczbę stronnictw, które musi brać pod uwagę w kolejnych turach. Z biegiem czasu mamy też coraz większe możliwości i kolejne decyzje do podjęcia, więc stosunek działań do oczekiwania staje się całkiem przyzwoity.

Immortal Empires Warhammer 3 screen 3

Dodatkowo ogólna wydajność mapy w czasie oczekiwania na turę spada do kilku pojedynczych klatek na sekundę. Z jednej strony nie potrzebujemy wtedy fajerwerków, ale widać, że blaszak nieco cierpi. Zgoła przeciwnie wrażenia podczas zabawy z Immortal Empires w Warhammer 3 wyniesiemy w chwilach działania. Tu wszystko zostało wystarczająco zoptymalizowane, by nie raczyć nas pokazem slajdów czy pojedynczymi chrupnięciami. O dziwo przez cały czas zabawy nie wyrzuciło mnie też do pulpitu, co stanowi spory sukces.

Nie żeby zaraz kampania była wolna od błędów. Co to, to nie. Do wersji beta przekradło się od groma mniejszych lub większych potknięć. Tu coś znika, tam coś nie działa, Lordowie nagminnie pozdrawiają się zawołaniem Khorne’a a portrety bohaterów potrafią być mylące. Jednak CA otworzyło sobie furtkę w postaci testów beta i chociaż przekonywało, że dla wyczucia balansu, to ma co łatać. Na szczęście napotkane przeze mnie buble nie wpłynęły na całokształt zabawy, ale na pewno znalazłoby się coś, do czego można się przyczepić.

Wojna prawdziwie totalna?

W każdym calu. Już wczesna wersja Imperiów Nieśmiertelnych pokazuje, że fani doczekali się niemal wszystkiego, na co czekali od samego początku. Wciąż musimy brać pod uwagę przeróżne błędy, a całość jest jeszcze dość plastyczna, ale stanowi zalążek udanych tysięcy godzin zabawy. Bardzo intensywnej zabawy, podczas której czas pokoju będzie wyjątkową rzadkością i chwilą wytchnienia od wyniszczającej walki na kilku frontach. W ogromnym świecie polityka i dyplomacja mają marginalne znaczenie, a na pierwszy plan wysuwa się wyciskanie ostatnich soków z mechanik frakcji.

Immortal Empires Warhammer 3

Jednocześnie studio zadbało, by nieco przełamać nieuchronnie powtarzalną pętlę rozgrywki. Tym samym zamiast sztywnych zasad wielkiej kampanii otrzymaliśmy losowo wybuchające kryzysy w późniejszych fazach rozgrywki. Aktywności szczególnie mile widziane, gdy gnieciemy świat pod butem i jesteśmy przekonani, że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Jak na początku wspomniałem, druga premiera za nami, ale z pewnością nie ostatnia i teraz pozostaje nam cieszyć się grą i czekać na oficjalny debiut kampanii.

Total War: Warhammer 3 dopiero się rozkręca i jeśli Creative Assembly utrzyma formę, to będzie w co grać przez lata. Szczególnie że jest jeszcze spory kawałek mapy do zamalowania – zarówno kolejnymi dodatkami, jak i fanowskimi modami.