Wartales – recenzja gry

  • Post category:Recenzje

Ahoj przygodo! Zakrzyknąłem entuzjastycznie zasiadając do zabawy w premierowej wersji Wartales. Niezwykle uzależniające działanie produkcji studia Shiro Games odczułem jeszcze przy okazji wczesnego dostępu. Jednak postanowiłem czekać na kompletny obraz. Ten wreszcie nadszedł i chociaż obiecywałem sobie skupić się na kluczowych aspektach… to ponad 120 godzin później zasiadam do tekstu. Jak wrażenia? Warto zagrać? Oto nasza recenzja gry Wartales, taktycznego RPG, które przejdziesz albo całe, albo wcale.

Recenzja Wartales

Proza życia

Jeśli szukasz heroicznych wyczynów i historii, które zmienią oblicze średniowiecznych krain na kolejne milenia, to źle trafiłeś. Tu przejmujemy kontrolę nad bandą słabeuszy o wątpliwej przeszłości, która postara się zwyczajnie przetrwać. Wszystko, czego doświadczysz po drodze, to tylko dodatek. Taktyczne RPG rzuca nas w smród, bród i ubóstwo, z którego wyrębujemy sobie drogę do lepszego życia. Ot taka proza naszej codziennej egzystencji, no może bez frustracji na politykę i nieuchronne podatki.

3 (2)

Zaprezentowana przez twórców opowieść, a raczej ich luźny zbiór, też nie śmierdzi patetyzmem. Intrygi możnych, wojny, przestępstwa, zwykłe chamstwo. A pośród tego wszystkiego my, słowem, mieczem lub złotem gotowi odpowiednio ustosunkować się do tego, co przynosi los. Wartales osadzono w inspirowanym średniowieczem świecie low fantasy, świecie pełnym odcieni szarości, bez wyraźnego kompasu moralnego czy idealistycznych wartości. Nasze zadanie nie polega na ratowaniu świata, a tylko na zapełnieniu żołądków i kieszeni.

Niektórym może przeszkadzać to, że twórcy nie pokusili się o jeden spójny wątek fabularny. Tematyka misji przenika się, odwołuje do siebie wzajemnie, a nasze wybory czasem rzutują na to, jak przebiega zabawa w sąsiednim regionie. Brakuje jednak wyraźnego spójnika, wątku, który zaspokoiłby podświadomą potrzebę „ukończenia” czegoś. Zamiast tego mamy sandboks z prawdziwego zdarzenia i od razu pełną gębą, gdzie możemy robić, co tylko chcemy. A chcemy i to bardzo.

Świat w miniaturze

Na premierę Wartales dorobiło się sześciu regionów. Niektóre są zbliżone klimatem i kierunkiem artystycznym, ale kilka z nich zdecydowanie się wyróżnia. Mamy tu zazielenione niziny i wzgórza; ponure, odpychające bagna i ośnieżone szczyty. Sześć – mało, dużo? Gdyby było więcej, to pewnie grałbym dalej, zamiast pisać. Wszystko zależy od tego, jak wiele czasu zdecydujesz się im poświęcić. A wierz mi, będziesz chciał poznać je na wskroś. Głownie dlatego, że eksploracja została zaprojektowana po mistrzowsku.

2 (2)

Zaczyna się już w pierwszych kilku sekundach. Nasza mała karawana trafia na wzgórze, gdzie obserwuje niczym na modelarskiej dioramie skąpaną we mgle krainę. Z krajobrazu pól, lasów i pagórków wyłaniają się pojedyncze lokacje, obiecując ciekawe przygody, nagrody, wyzwania a czasem lanie po gębie. Każda z nich majaczy gdzieś na horyzoncie, wycina się wyraźnie z krajobrazu, kusząc i sprawiając wrażenie nieodległej.

Idziemy więc, pchając powoli ten wózek, by doświadczyć wielu różnych przygód, zanim w ogóle tam dotrzemy. A to napadną nas czyhający w lesie bandyci, a to zwabimy zapachem dziką zwierzynę, a najpewniej zobaczymy kolejną ciekawostkę, która wyda się jeszcze bardziej osiągalna. Wszystko to mami nasze zmysły i organizm, który stanowczo sugeruje, że po pięciu godzinach zabawy warto odejść od ekranu. Ale gdzie tam, jeszcze tylko to, sprawdzę, sprawdzę i wyłączam. Serio. Jasne…

6 (2) Wartales recenzja

Stwierdzenie, że Wartales zapewnia nam syndrom jeszcze jednej tury podczas zabawy w czasie rzeczywistym, nie będzie przesadą. I chociaż można by się oderwać, jutro też jest dzień, to twórcy skutecznie nauczyli nas, że te nagrody tylko czekają. Niemal każdy taki specjalny punkt coś wnosi. Czasem jakieś zapasy, innym razem cząstkę fabuły, skrawek klimatu czy walkę, na którą wcale się nie pisaliśmy. Najważniejsze jest jednak to, że ciekawość została wynagrodzona, a my łapiemy przynętę. I kolejną, i następną.

Najemnicza dola

Niezależnie od tego, jak bardzo wciągnie nas eksploracja, ponura codzienność wreszcie nas dogoni. Bo przecież nie prowadzimy garstki idealistów zdolnych do heroicznych czynów tylko po to, by wpisać je do portfolio. W tym świecie liczy się tylko złota waluta, która musi regularnie wpływać na konta, jeśli chcemy utrzymać naszą bandę w ryzach. Karawana musi też odpoczywać i zjeść, co też otrzymało dedykowane mechaniki. Nasze możliwości w świecie gry determinuje pasek kondycji, który całkiem szybko spada do zera. Wtedy pora na obozowanie.

4 (2)

W zależności od tego, jak dużo wiemy o świecie, swoje toboły możemy uzupełnić o masę przydatnych narzędzi. Namiot pomoże w regeneracji sił, kociołek posłuży do tworzenia znacznie pożywniejszych dań, a na pal nabijemy zwłoki swoich adwersarzy. Można? Jak najbardziej. Jednym z najlepszych elementów Wartales jest dalece interaktywna symulacja średniowiecznego świata.

Interaktywna, głównie dlatego, że niemal wszystko, co znajdujemy, widzimy czy doświadczamy, coś oferuje, daje możliwości albo wytycza drogę do osiągnięcia celu. Nie masz co jeść? To migiem zbieraj zwłoki napotkanych kupców, bo trzeba grzać w kotle. Przykład może bardzo przerysowany, ale świetnie oddaje to jak bardzo gra otwarta jest na nasze pomysły.

Generalnie głową musimy pracować tu całkiem sporo. Nawet jeśli nie znajdziemy tu filozoficznych rozważań czy moralnego rozkroku. Twórcy świetnie uzupełnili wciągającą eksplorację z mechanizmem nagrody. Ta nie zawsze jest namacalna – wiele dialogów, obrazów czy faktów odwołuje się do naszej pamięci i potęgi skojarzeń. Prawda, są znaczniki na mapie, ale te są bardzo ograniczone.

8 (2) Wartales recenzja

Sposób, w jaki gra łechce nasze zwoje, przywodzi mi na myśl pierwsze odsłony serii Gothic. Bez wpisów do dziennika czasem trzeba skojarzyć nazwiska, fakty czy wątki, które początkowo wydawały się nieznaczące. Gry wręcz nie obchodzi to, czy spełniamy jakieś kryteria opisane w zadaniu. Brakuje ci czegoś? To idź, znajdź to i wróć, jak już będziesz miał.

Z tej masy wątków nieco mniej chlubnie wycinają się zlecenia. Misje z tablicy ogłoszeń musimy realizować, głównie dlatego, że tymi „fabularnymi” najczęściej się nie najemy. I tak w każdym z regionów znajdziemy zlecenia na pozbycie się jakichś szubrawców czy rozgonienie rozwścieczonej tłuszczy, która bruździ komuś możnemu. Ot zwyczajna najemnicza robota, doprawiona dodatkowo wyzwaniami, które powtarzają się w każdym regionie. Tak jak w życiu, tak i w Wartales, czasem trzeba zwyczajnie iść do roboty.

Kanalie, prostaki i moczymordy

Dużo o świecie już rzekłem, więc może kilka słów o naszej skorej do moralnych kompromisów gromadce. W tym niejednorodnym ponurym świecie liczy się tylko jeden interes – własny. Nasi podopieczni to rozmaite indywidua, które łączy chęć zysku. Nawet czyimś kosztem. Owszem, są tu relacje pomiędzy członkami drużyny, ale zdecydowanie na czoło wysuwają się ich egocentryczne dążenia, odczucia i spostrzeżenia, na które musimy odpowiednio zareagować. Czasem możemy jedynie przyklasnąć z zachwytu, by innym razem przyjąć konsekwencje czyjegoś niezadowolenia.

5 (2)

Sami bohaterowie jak na rolepleja przystało, reprezentują klasy, które uzupełniono dodatkowo specjalizacjami. Rozwój postaci nie jest szczególnie wyszukany czy elastyczny, wygląda to raczej jak powolne realizowanie planu na konkretnego wojaka. Nieco więcej polotu do skostniałego systemu wprowadzają wspomniane już specjalizacje, a także ulepszanie już poznanych umiejętności. W ostateczności, jeśli postać nie spełnia naszych oczekiwań, to możemy wykopać ją na zbity pysk i złapać pierwszego lepszego zbira w karczmie na jej miejsce.

Nie zawsze się to opłaca, a to dlatego, że kolejną cegiełką do interakcji ze światem przedstawionym są profesje. I tak jeśli klasy czy specjalizacje odwołują się typowo do wojaczki, to zawody pozwalają jeszcze więcej wyciągnąć z otoczenia. Shiro Games przygotowało 10 różnych profesji, po których skompletowaniu mamy już swoisty samodzielny ekosystem, który pozwoli najlepiej doświadczać wszystkiego, co na nas czeka. Nie mogło zabraknąć kowala czy kucharza, ale znalazło się też miejsce choćby dla górnika, drwala czy barda.

1 (2) Wartales recenzja

Biegłość w zawodach pozwala podbijać statystyki postaci, co przekłada się także na walkę, a wszystko, co zawody oferują, pozwala zatrzymać nieco złota w sakwie. Ten dualizm rozwoju bohaterów podkreśla też system ekwipunku. Prosty, jak budowa cepa, ale z ciekawym zastrzeżeniem dla akcesoriów. Te, w zależności od naszych wyborów, możemy wykorzystać do ulepszania bohatera w boju, albo dla specjalnych bonusów przy działaniach związanych z profesją.

Ogniem, mieczem i pazurem

Co by nie mówić, walk w Wartales jest od groma. Czasem aż za wiele, jeśli do tych okolicznościowych i fabularnych doliczymy też mniejsze robótki czy sprzątanie kryjówek bandytów. Po rozpoczęciu konfrontacji przenosimy się na pole bitwy, by zmierzyć z przeciwnikiem w turowej potyczce. Całość urasta od szybkich wymian do mozolnych bitew na kilkadziesiąt jednostek. W każdym scenariuszu rządzą tu punkty odwagi. Specjalna waluta potrzebna tylko w walce, które pozwala bohaterowi wyjść poza darmowy atak powiązany z bronią.

7 (2)

Starcia również dają mnóstwo swobody, bo chociaż kolejność działań przeciwników jest losowana, to o tym, który z naszych najemników wykona ruch, decydujemy sami. I chociaż takich pospolitych starć jest bardzo dużo, to muszę przyznać, że dały mi sporo frajdy. Z jednej strony mamy okazję w boju sprawdzić, jak nasza banda się rozwija, a z drugiej wiele z tym starć przypomina logiczne łamigłówki. Do zwykłych wymian dochodzą jeszcze walki specjalne, jak na przykład podczas plądrowania starożytnych grobowców, eksplorowania przeklętych wiosek czy polowania na elitarnych wrogów.

Są też areny. O tak, areny to ostateczny egzamin tego, czy dobrze sobie poradziliśmy z rozwojem postaci. Tym razem nie mam już mowy o nec Hercules contra plures. Areny wymagają wyselekcjonowania czterech śmiałków, którzy wezmą udział w serii mniejszych potyczek, które zakończą się konfrontacją z mistrzem owego przybytku. To, jak bardzo twórcy postanowili nam tam dokopać, trzeba odczuć samemu. Zwykle pierwszy kontakt oznacza grymas niezadowolenia i utyskiwanie na balans rozgrywki, ale gdy wreszcie się uda rozpracować starcia, to satysfakcja jest ogromna. Niekoniecznie za to trafiła do mnie tutejsza gra drużynowa, przewalanka.

10 Wartales recenzja

Zanim zamknę wątek muszę jeszcze wspomnieć o ostatniej cegiełce na drodze do interaktywnego świata Wartales. Niemal każdy z napotkanych przez nas adwersarzy może dołączyć do naszej drużyny. Niektórych trzeba najpierw ogłuszyć i związać, innych zakuć w kajdany, a potem oswajać z oprawcami, ale jest taka możliwość. Niezależnie od tego czy mowa tu o bandycie, złodzieju, niedźwiedziu czy yeti. Tak jak wszystko w tym taktycznym RPG-u ma zastosowanie, tak nasze szeregi są całkiem płynne, a drużyna skora do przedziwnych uzupełnień.

Kto to panu tak… zepsuł

Elementem kluczowym w ostatecznej ocenie jest stan techniczny. To, co można było początkowo zrzucić na problemy wczesnego dostępu, w tym przypadku nie przejdzie. Mamy oficjalną premierę, a wciąż czuję, jak bym mógł przymknąć oko, bo przez większość czasu i tak widzę tylko połowę klatek. Nie ma zupełnej tragedii, ale deklaracje twórców o poprawkach w działaniu na debiut raczej do mnie nie trafiły. Wygląda to raczej na istotny problem z samą technologią, na której grę zbudowano, bo zejście do absolutnego ziemniaka w 1080p niewiele zmienia.

Do tego nie sposób nie wspomnieć o licznych błędach. Jednak te to w lwiej części pojawiają się tylko w czasie eksploracji. W trakcie starć nie doświadczyłem niczego, co by sprawiło, że krew mnie zalewa. Jednak podczas spacerów po świecie… dajcie spokój, kto to słyszał. Kolizje z obiektami; interaktywne elementy, które nie chcą się klikać; grupy przeciwników, których nie możemy zainicjować do walki. Znajdzie się też kilka innych grzeszków, które – mam nadzieję – znikną przy pierwszej dużej łatce.

9 (1)

Poza tym całość działała stabilnie – nie było wyrzucania do pulpitu, zapisy oszczędne, wczytywanie gry całkiem szybkie. Grafika też miała swoje momenty, ale wszelkie zachwyty były raczej efemeryczne, głównie przez skopane klatki. Audio zdecydowanie na plus, zarówno w kontekście dubbingu, jak i utworów. Ekipa postarała się też o polską wersję językową, co się chwali, nawet jeśli gdzieniegdzie pojawiły się jakieś pominięte angielskie napisy.

Na prośbę społeczności powstał także tryb kooperacji, gdzie nawet czterech graczy prowadzi własne drużyny, by walczyć we wspólnej sprawie lub wcale niekoniecznie. W całym tym zaangażowaniu twórców aż trudno uwierzyć, że tak nonszalancko podeszli do optymalizacji.

Recenzja Wartales – warto zagrać?

Gdyby rozłożyć grę na czynniki pierwsze, to łatwo można odnieść wrażenie, że to zbiór kilku klocków, które nie wnoszą nic specjalnego. Jednak to, w jaki sposób te elementy połączono, wyważono i zatopiono w średniowiecznym sosie to niemal perfekcja. Zabawa w tym taktycznym RPG to zbiór rozmaitych anegdotek, które nadają się do opowiadania przy ognisku, a mechanika w zupełności to oddaje.

Wartales recenzja

Wartales wciąga silniej niż najgęstsze bagna w sposób, którego nie jest w stanie zepsuć nawet kiepska optymalizacja. Kompletna wolność sprawia, że chłoniemy ten świat pazernie, by po 100 godzinach zabawy narzekać, że to już koniec. Jak mówiłem na początku – albo w całości, albo wcale.

Czy definitywny koniec? Mam nadzieję, że nie, a to, co Shiro Games pozostawiło w grze, sugeruje, że w żadnym wypadku. Osobiście na to liczę, bo chociaż przez techniczne aspekty miłość do Wartales bywała trudna, to zupełnie szczera. I gdyby dzisiaj do dyspozycji było drugie tyle regionów, to pewnie pisałbym tę recenzję znacznie później. A i po niej jeszcze wracam, bo kilka buildów wciąż czeka na przetestowanie.

Recenzja Wartales – Podsumowanie

PLUSY

  • wciągające jak diabli;
  • ogrom mechanik i wolność w rozgrywce;
  • interaktywność świata;
  • podejście do eksploracji;
  • spora elastyczność rozwoju dzięki specjalizacjom;
  • profesje i związane z nimi aktywności;
  • klimat i artyzm świata;
  • przyjemnie wymusza granie z głową;;
  • oprawa audiowizualna;
  • polska lokalizacja.

MINUSY

  • optymalizacja;
  • błędy, błędy;
  • momentami zbyt wiele walk.

DALEKIE WYPRAWY, TRUDNE CZASY, BATALIE I INTRYGI MOŻNYCH. WARTALES TO KOPALNIA PRZYZIEMNYCH OPOWIEŚCI PRZY TRZASKAJĄCYM PŁOMIENIU OGNISKA I MECHANIKA GRY W PEŁNI TO ODDAJE.

OCENA – 8.3/10


Sprawdź też nasz praktyczny poradnik do Wartales.

Wesprzyj rozwój naszego serwisu i polub profil Strategus.pl na Facebooku.